Malutka Stefania na swojej pierwszej sesji. Przyznam, że miałam małą przerwę w sesjach noworodkowych. Był sezon sesji komunijnych, ciążowych w plenerze i ogólnie sesji plenerowych. Sesje ślubne również zaprzątnęły moją głowę dlatego bardzo ucieszyłam się na możliwość spotkania z malutkim człowieczkiem. I choć po każdej sesji noworodkowej jestem dość zmęczona, to podczas samej sesji uspokajająco działają na mnie te malutkie nóżki, nosek, ten spokojy oddech. Możliwość ponoszenia i pobujania Waszych dzieci to czysta przyjemnośći relaks. Dziękuję za tę terapię:)